Nie żebym się aż tak bardzo zachwycił, ale jak na amerykańską komedię, było naprawdę śmiesznie. Hollywood przyzwyczaił nas ostatnio do niestosownie grubiańskich filmików w których królują żenująco przaśne dowcipy na tematy damsko męskie rozgrywające się w nieznośnych oparach puszczanych wciąż bąków.
Tym razem okazało się zupełnie inaczej, w filmie z grudnia 2013 ,
Legendy ringu (
Grudge Match), głównym atutem były świetne dialogi. Nie wiem jak inni, ale ja setnie się na nim ubawiłem. Główne role, lekko przygłupawy(jak zwykle)Stallone i bystry do bólu De Niro. Obaj mocno podstarzali, ale świetnie się uzupełniający. Do tego bezbłędny w dialogach, głuchy jak pień, Kevin Hart oraz lekko przejrzała, ale dzięki temu serdecznie przyswajalna Kim Basinger. Wielkie brawa dla scenarzysty, bo film jest śmieszy dzięki zabawnym wicom. Reżyser dzieła Peter Segal do tej pory nie był twórcą z mojego podwórka, ale po "Legendach..." zacznę spoglądać na niego z większą uwagą. Filmik obejrzałem wczoraj, był emitowany na Cinemax, dzisiaj(8 marca)tradycyjnie powtórka, na Cinemax 2 ( godz. 20).
Uprzejmie proszę podchodzić do mojej oceny z pewną rezerwą, bo zgodnie z zauważoną prawidłowością, dzieło chwalone, rozbudza przed obejrzeniem zbyt duże oczekiwania i potem sam obraz zwyczajnie rozczarowuje. Zresztą stara rzymska maksyma
de gustibus non est disputandum jest wieczna!