Za Boga, przesądny nie jestem, lubię czarne koty, trzynaste piątki i rozbite lustra, a tak w ogóle kocham wszystkie liczby nieparzyste. Ot taki przesąd na odwyrtkę, czyli z francuska à rebours. Wczoraj odeszła zima....do morza, bo przecież było Grzegorza! Jednak zimnica trzyma, nie było prawdziwej srogiej, ale znowu zaczęło dmuchać ze wszystkich stron. U nas na dalekiej północy, to nie nowina, wiosenne sztormy są zapowiedzią, rychłej wiosny i nieuchronnej zmiany czasu na letni. Już za dwa tygodnie zegarkowa rewolta i chwilowy powrót porannych ciemności oraz przepięknie jasnych wieczorów, bardzo lubię ten czas, kiedy wybucha długo oczekiwana PRIMAVERA!
Lecz póki co ciepłe kurtki, ciepłe czapki, o rowerze na razie zapomnijmy, a jeśli poranne sobotnie bieganie, to koniecznie w rękawiczkach. Mam jednak nadzieję na powtórkę z roku poprzedniego, czyli letniej aury od kwietnia do października, czego Państwu i sobie życzę. Miłego piątkowania!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz