Wigilijny dzień, jest o minutę dłuższy od najkrótszego w roku, ale przy deszczowej pogodzie, jaką mieliśmy wczoraj, jasności wielkiej za oknami nie było. Dlatego odbyłem mały spacer po wnętrzach. Wnętrzach stuletnich, które mają swój ponadczasowo - biurowy urok. Urok i tajemniczość...pruskich kolei. Gdańsk, Dyrekcyjna 2/4, pobudowany w latach 1911 - 1914 okazały biurowiec z przeznaczeniem dla pruskich urzędników kolejowych(KED - Królewska Dyrekcja Kolei w Gdańsku),to labiryn prawie tysięcy biur, pokoi i sal, setek prostych, a czasem pokręconych schodów, prowadzących do tajemniczych zaułków oraz ukrytych w czeluściach magazynów i mniej znaczących ofisów.
Szerokie marmurowe schody, to główna wizytówka gmaszyska, witająca gości zaraz po sforsowaniu, starodawnie kręcących się drzwi. Podobno na marmurowe stopnie przykryte czerwonym dywanem, mógł dawniej wkraczać, jedynie DYREKTOR tej instytucji, pracownicy i petenci, musieli śmigać bokami, cóż powaga urzędu zobowiązuje!
Powierzchnia całkowita budowli,to ponad 22 200 m kw.,a zabudowy 3700 m kw. Gmach ukończono tuż przd Wielką Wojną, potem przyszła klęska Niemiec i cała kolej w utworzonym na mocy Traktatu Wersalskieg, Wolnym Mieście Gdańsku, przeszła w 1921 r. we władanie Rzeczypospolitej. Tym samym nowoczesna i błyszcząca nowością budowla stała się domeną naszych kolejarzy. Pierwszym polskim szefem Dyrekcji Kolei Pańswowych w Gdańsku był Dyrektor Tadeusz Czarnowski (1920 - 29).
Współcześnie, mimo upływu 100 lat, budynek robi niesamowite wrażenie, a wieczorne spacery po nim, to przeżycie ponadczasowe. O zmierzchu, gdzieś w labiryncie schodów, pokoi oraz ciemnych zakamarków strychów i piwnic słychać skrzypienie otwieranych i zamykanych drzwi, a czasem odgłosy przytłumionych, jakby bardzo odległych rozmów i złożeczeń. To zapewne duchy dawnych nadradców, radców i referetnów, którzy sto lat temu zaludniali to nobliwe i piękne gmaszysko.
PS. W 1914 roku, kolejowy biurowiec był najbardziej innowacyjnym gmachem w Gdańsku. Najnowoczesniejsza centrala telefoniczna, centaralny zegar sterujący trzy inne zegary, między innymi ten na dworcowej wieży w Gdańsku Głównym. Do tego super nowoczesne, jak na owe czasy windy, jeżdżace non stop, do których wsiadało i wysiadało się w biegu. Dopełnieniem wszystkiego były lawaterze, umywalki, pojniki dla pracowników i petentów, swoiste poprzedniczki obecnych baniakowych poidełek w stylu Dar Natury.
Ładnie to wygląda.
OdpowiedzUsuń