sobota, 4 kwietnia 2015

PZPN i okolice

Marcowy obrazek polskiej rzeczywistości. Znamienity członek zarządu PZPN z Podkarpacia, jegomość niewątpliwie majętny i towarzysko ustawiony, "konikuje" w Dublinie pod Aviva Stadium i z dużą górką sprzedaje bilety na mecz naszej piłkarskiej reprezentacji. Jako żywo żałość i kompromitacja okrutna,.Wstydzić się za Skunksa będą wpierwej nasi rodacy, ciężko pracujący w Irlandii. Co na to jego pryncypałowie z bardzo ważnego związku krajowego piłki kopanej? Nic, kompletnie nic, od kilku dni z wielkim mozołem, zbierają się do wyjaśnienia kłopotliwej sprawy. Boniek coś bąknie, Tomaszewski palnie:
Chciałbym, żeby Kazio okazał się niewinny, ale skoro spędził noc w areszcie, to - na Boga - nie za to, że jest łysy
Swoich bronić trzeba mimo wszystko, takie jest łajdackie prawo sitwy. PZPN i cała piłka nożna, to soczewka całej korporacji cwaniaków z UEFA i FIFA, to wszystko jeden wielki sort kombinatorów i cwaniaków, którzy obracając milionami dolarów, tuczą się na naiwności wiernych kibiców.
Przykład z tego tygodnia,amatorska drużyna ze Stargardu Szczecińskiego, niejacy Błękitni, ni z gruszki, ni z pietruszki ogrywają ekstraklasowy Lech Poznań. Różnica poziomów okrutna, u Błękitnych zagrywają strażacy i piekarze, a u Lecha profesjonalizm futbolowy pełną gębą. W mediach szok i zdziwienie, normalny Cud nad Wisłą, zachłystują się "przekaźniki"! Proszę Państwa, to śpiewka dla naiwnych. Na takim niespodziewanym wyniku niejeden gangster wyprał miliony szemranych dolarów i euro w bukmacherskich zakładach.
Na koniec, archiwalny przyczynek. Czy ktoś jeszcze pamięta, sławetny mecz w Gdańsku. Lechia zremisowała wtedy z Juventusem Turyn. We włoskiej drużynie brylowali wtedy Boniek i Platini, dzisiejsi Bonzowie Związku. Włosi przemycali wtedy z Gdańska do Italii starodawne ikony.... i wpadli na granicy! Ponieważ sprawa była politycznie niezręczna, aferę za zgodą najwyższych PRLowskich czynników, zamieciono pod dywan. Cicho sza, nikt niczego nie widział i nikt o niczym nie słyszał.

PS. Na koniec zupełnie nie piłkarsko, ale mentalnie na poziomie Jana Tomaszewskiego. Prezydent Komorowski, zapewnił, że zgodnie z obietnicą nie poluje,ale uczestniczy w polowaniach. Ciekawe jak to rozumieć. To coś w stylu Prezydenta Clintona, który palił marihuanę, ale się nie zaciągał:-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz