W latach 30. ubiegłego wieku w przedwojennej Polsce, młodzież nieokiełznana urządzała okrutne zawody w podpalaniu bród Starozakonnym. Podbiegał jeden z drugim do brodatego Izraelity i z większym bądź mniejszym skutkiem rozniecał ognisko z brodziska. Okrutne to i bezmyślne, a nawet jak na dzisiejsze zwyczaje zbrodnicze, bo antysemickie! Ot durna zabawa, ale będąca znakiem tamtych czasów.
Od tamtych harców minęło ponad 80. lat, a na naszych ulicach pojawili się nowi Starozakonni, tym razem nie koniecznie semiccy, ale hipsterscy. Od dłuższego czasu lemingoza i inna karykatura młodości, zapuszcza okropne brody i obnosi się z nim niczym młode capy, dumne ze swego młodzieńczego zarostu. Mnie to najzwyczajniej w świecie odrzuca, ohydna moda i tyle! Może warto by powalczyć ze współczesnymi C(e)apami? Nie, nie w żadnym razie nie namawiam do podpalania kozich bród, ale do ich SPRAYOWANIA w różne odcienie tęczy. Takie akcje można by uwieczniać kamerkami i umieszczać w internecie. Ryzyko uczestników akcji jest duże, bo współczesne Koziołki mogą być sprawne fizycznie i możliwość łomotu od potencjalnej ofiary jest wielce prawdopodobna, ale to tym bardziej powinno motywować. Nagroda, no cóż, wygra ten którego filmik ze sprayowania uzyska najwięcej odsłon w You Tube:-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz