poniedziałek, 26 października 2015

Przeprowadzka

Szczęśliwie właśnie doszedłem do wpisu nr 177 i póki co wystarczy. Wcześniejsze trzy tomy konsekwentnie i nieodwołalnie, kończyłem na tym poziomie. Tym razem nie zrobię tego i odłożę tom, na lepsze czasy. Bloggostan, to nazwa dwuznaczna i można ją odczytywać w dwójnasób, ale z pewnością bardziej kojarzy się ze stanem błogości niż z blogowaniem. Dlatego też kolejne strony Bloggostanu Ignoranta rezerwuję na błogie wpisy, ponieważ nie zanosi abym w najbliższej przyszłości stan taki osiągnął, księga w gotowości, czekać będzie na lepsze czasy!
Bieżące wpisy ukażą się w przerwanym bez zapowiedzi blogu pt. Impresje Ignoranta. Ten tytuł bardziej pasuje do zawartości, czyli wrażeń i spostrzeżeń którymi na codzień się dzielę. Przewiduję że o jego zakończeniu zadecyduje los, Opatrzność lub jeszcze inne nie przewidziane czynniki. Amen.

Dla zagubionych, link do Impresji Ignoranta:

 http://felikslangenfeld3.blogspot.com



niedziela, 25 października 2015

Uwaga na wściekłość lewackiej barbarii!!!

Przez najbliższe miesiące, ba może nawet lata, będziemy świadkami bezpardonowej nagonki na Polskę, z jednej strony w medialnym wykonaniu wściekłej lewackiej  sfory od Michnika, a z drugiej Niemców, dla których samodzielność polityczna naszego kraju jest nie akceptowalna. Już dzisiaj słychać pierwsze kartacze, jeszcze nie można atakowć frontalnie, bo u sterów władzy są wciąż swoi. Póki co wytoczono inne działa i starym sprawdzonym wzorem komunistów bryzga się w przeciwników szambem faszyzmu, ksenofobii, antysemityzmu i innych tym podobnych fantasmagori. Pamiętajmy, już za parę tygodni, kiedy PiS będzie samodzielnie rządził do zarzutów ideolgicznych dołączy "Polska w ruinie" czyli gospodarka! Nagle okaże się że nasz kraj jest na skraju przepaści, a na skutek niewłaściwych wyborów Polaków, uczyniono poważny krok na przód i już spadamy!!!. Jaka jest realna szansa aby tej narracji przeciwdzałać? Póki co bardzo marna, większość mediów zawłaszczyło antynarodowe lewactwo!

Przyjrzyjmy się zatem potencjałowi naszej sceny medialnej.

Media systemowe, od lat młotkujące czytelników jednostronnością i propagandą.
Najpotężniejsza Gruba Berta, to Agora ze sztandarową Gazetą Wyborczą(sprzedaż w ogółem w sierpniu br. 153 541 tys. egz.- gazeta mocno opiniotwórcza) , bezpłatnym dziennikiem Metro(średni jednorazowy nakład w sierpniu br. 176 697 egz.), Radiem TOK FM, Radiem Złote Przeboje, agencją bilbordową AMS.
Miejsce drugie, ale szalenie istotne ze względu na zasięg i popularność czytelniczą, koncerny niemieckie. Dziennik Fakt(sprzedaż ogółem w sierpniu br. 301 172 egz. - największy dziennik w Polsce), oraz 90 procent rynku dzienników lokalnych w całej Polsce - zgroza!
Dalej - nieprzychylny, a pod rządami T. Lisa wściekle nienawistny, również niemiecki, Newsweek (sprzedaż ogółem w lipcu br. - 118 326 egz.).
Dalej tygodnik dla emerytowanych PZPRowców, Polityka (sprzedaż ogółem w lipcu br. 114 340 egz.)
Całość dopełnia TVP, Polsat i TVN, że o topowych portalach internetowych, sączących jad w sposób mniej lub bardziej zawoalowany nie wspomnę (np. gazeta.pl, onet czy wirtualna polska).
Nie zapominajmy o zasięgu prasowym antyklerykalnej Angory, tygodnika firmowanego przez dawnych esbeków i J. Urbana (ogólna sprzedaż w lipcu br. 294 031 egz.).
Tak w wielkim skrócie wyglądają szeregi, szykującego się do frontalnego ataku, zranionego i wściekłego agresora.

Jakimi siłami dysponuje obrona?
Media niezależne i antysalonnowe.
Tygodniki, W Sieci (średnia nakład w lipcu br.74 682 egz.), Do Rzeczy(średni nakład w lipcu br. 59 772 egz.), Gazeta Polska (średni nakład w lipcu br. 34 210 egz.) dla pełności dodajmy jeszcze Gościa Niedzielnego, czyli od lat najlepiej sprzedający się tygodnik, zaznaczając jednak jego względną apolityczność (średni nakład w lipcu br. 123 908 egz.).

Marnie to wygląda, zestawiając szable najeźdźców i obrońców kiepsko! Pocieszać się można jedynie tym, że aby skutecznie skruszyć obronę, napastnik musi być co najmniej dwa razy liczebniejszy, a przy dużej determinacji obrońców nawet trzy!!! Na mury, na szańce, na reduty, NA BARYKADY! Łatwo się mówi, gorzej wojuje. Jeśli nowy rząd będzi potrafił umiejętnie grać, to niektórych harcowników można zneutralizować, szczególnie dotyczy to TVP, co do innych, marne szanse.
 



Wszystkie dane dotyczące wyników sprzedaży prasy,  uzyskałem z poniższego źródła:

sobota, 24 października 2015

Prognoza pogody na jutro - Jutro będzie dobry dzień - 25.10.2015



Dzisiaj dzielni policjanci zatrzymali, skuli i odstawili do izby wytrzeźwień, prowadzącą po pijaku auto, panią wiceminister sprawiedliwości(!!!), która w wydychanym powietrzu miała ponad 2 promile alkoholu!!! Jak słusznie zauważył mój Syn, na dzień przed wyborami nasza policja przestała  bać się WAAADZY:-)  Signum tempori jakieś, czy cuś?!?!?!





Sobotniości 43.tygodnia

Konkurs Chopinowski, mało kto słucha i śledzi, ale wydarzenie nobilitujące zwycięzców i dające im dozgonną sławę. Jedno z niewielu takiej rangi w naszym kraju(nie zapominajmy o Wieniawskim). Raz na pięć lat wyłaniają mistrza, w tym roku tryumfował Koreańczyk. Azjaci(a zwłaszcza Japończycy) szczególnym nimbem darzą muzykę Chopina. Wśród zwycięzców 17. edycji, było 3 skośnookich. Jeśli chodzi o mnie za muzyką Mistrza nie przepadam, no może jeden jedyny i najbardziej znany (sygnał Polskiego Radia i dawny Telewizji Warszawa), czyli Polonez AS-dur op. 53 ale nie cały.

Poza kulturą mieliśmy również pijaństwo na szczeblu ministerialnym! W mijającym tygodniu, Sekretarz Stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości(!!!) została zatrzymana przez policję podczas prowadzenia auta po pijaku. W wydychanym powietrzu miała ponad 2 promile, to już nie jest rausz, ale ochlaj! Panie Ministrze Budka, ładnych sobie Pan współpracowników dobrał. Ech szkoda gadać!


Kilka dni temu wypłynęły też Kulczyk-CIECH-Taśmy, a na nich twitterowy Radzio, NIKoś Kwiatkowski i kto tam jeszcze. Nasz kraj nierządem stoi, a duża część funkcjonariuszy państwowych, to lokaje oligarchów i służący mocarstw ościennych. Panie, Panowie, toć to współczesna Targowica!

Rajdy i mój "ulubiony" kierowca, Robert Kubica. Znowu prowadził, wygrywał, zaliczał, ale przed metą był problem i dwie gumy. Trudny Rajd Hiszpanii nie zaliczony. Na usprawiedliwienie dodać należy, że po tylu wcześniejszych kraksach i wywrotkach, Pan Robert wypadł z fabrycznych "stajni" i swoje ściganie finansuje z własnej kieszeni. Dlatego też ograniczony serwis nie zawsze potrafi sprostać zadaniom.

Jutro śpimy dłużej, ale to żadna pociecha, teraz już najkrótszą drogą do zapyziałej zimy, brrrr!

CISZA(wyborcza)! - w tej ciszy tak ucho nadstawiam ciekawie, że słyszałbym głos z ... Jedźmy nikt nie woła!

piątek, 23 października 2015

Piątkowo

W piątek wyluzuj chwileczkę,
Odstaw na moment kłopoty!
W weekend zaszalej troszeczkę,
Bo w "monday"znów do roboty!!!

Pogodnego łikendu dla wszystkich, zmiana czasu już w tę niedzielę, ale listopad(najbardziej szary miesiąc roku)dopiero za tydzień!

środa, 21 października 2015

Październik miesiącem....

Szybkim krokiem mijamy październik, szczęśliwie jeszcze pogodny i tak jak dzisiaj wieczorem bezwietrzny. Jeszcze można pospacerować, jeszcze można pooglądać połówkę Księżyca, jeszcze na drzewach szumią kolorowe liście. Pogodnie i miło!
Październik, to miesiąc wyjątkowo imieninowy. W kalendarzu spotkamy całą masę "starożytnych" imion, które szerokim łukiem omijają rodzice współczesnych niemowląt. Zaczyna się od Teresy (3.10) znam jedną z tej daty, jednak nie godna jest wzmianki. Potem, zaraz po Dniu Nauczyciela(14.10), tj. 15.10 znowu Teresy(!) i Jadwigi. Hucznie było swego czasu na imieninach u Cioci Jadzi, siostry mojego Dziadka Antka(Antków się ostatnio strasznie namnożyło). Kolej na Małogrzaty (17.10), znam dwie i bardzo przepraszam, ale w tym roku zapomniałem zadzonić z życzeniami! Idźmy dalej 21.10 - Urszuli, znałem(znam) dwie, a może nawet trzy! No i zwieńczenie miesiąca, jedno z najpopularniejszych polskich imion, pierwszej połowy i lat 60. ubiegłego wieku - Tadeusz(28.10). Prawda, że uzbierało się trochę! Chyba w żadnym innym miesiącu tylu "KIEDYŚ populanych" nie ma!
Za komuny październik był jeszcze huczniejszy, 7.10 Dzień Milicji Obywatelskiej, a 12.10 Dzień Ludowego Wojska Polskiego. Przy dobrym układzie można było hulać cały miesiąc! 
Acha zapomniałem, w PRL. PAŹDIERNIK MIESIĄCEM OSZCZĘDZANIA, był!!! Jak to za komuny, kompletna farsa, czyż można oszczędzać przy takim natłoku okazji!!!
Z tej też przyczyny, szybko nam mijającego, składam wszystkim październikowym solenizantom oraz celebransom świąt branżowych moc życzeń zdrowotnych! Wszystkiego najlepszego!



PS. A propos rzadkości występowania "starożytnych i zmurszałych" imion, w tym roku po raz pierwszy w życiu widziałem trzyletniego chłopczyka o imieniu FELIKS!!! Niesamowite jakich to czasów dożyliśmy!

wtorek, 20 października 2015

FPŻ KOŁOBRZEG 86- ,,Piosenka z dwudziestego festiwalu"

Piotr Janczerski i grupa skiflowa No To Co, to były gwiazdy przełomu lat 60. i 70. No i co się porobiło z Panem Piotrem(wykonawca i autor "sialalla" słów)?! W stanie wojennym przed i po, chałturzył  na czymś takim. Proszę uważnie oglądać, na widowni tradycyjna fala. Falują cywile, szeregowi, pułkownicy i generałowie, w pewnym momencie faluje też sam tow. Ciosek! Z zapowiedzi "Klossa" wynika że to dzieło zdobyło Złoty Pierścień, normalny szał, sialalala, sialalali!








Dla przypomnienia Stanisław Mikulski był na tym Festiwalu etatowym konferansjerem(w mundurze lub garniturze), po prostu lubił te klimaty.


Hm, nawet Wuj Janusz wielokrotnie tam śpiewał!




























"Brief" z wczorajszej debaty

Tej Pani już dziękujemy!
"W TYM KRAJU" Pani już nie trzeba,
"TEJ KOBIETY" już nie chcemy,
Bo arogancja i żłóć ją zalewa!



niedziela, 18 października 2015

Niedziela przed PONIEDZIAŁKIEM!

Niedzielne wieczory mają to do siebie,
Że tydzień najbliższy w głowie się kolebie.
Jaki będzie ten nowy i jeszcze nieznany,
Czy spełnią się wszystkie zawodowe plany?

Poniedziałek i wtorek jak się zachowają?
Może na początek, fason podtrzymają!
Aby dobre fluidy też na środę spłynęły
I czwartek z piąteczkiem leciutko musnęły.

Takim to sposobem tydzień szybko leci
I już października przeszedł weekend trzeci.
Teraz czwarty nadchodzi wielkimi krokami,
Listopad i grudzień już stoją za drzwiami!

Do Nowego Roku jeszcze tylko chwila
Zatańczymy na balu(?) wesołego kadryla!
Pół setki weekendów będzie znów przed nami!
I niedziel znów tyle przed PONIEDZIAŁKAMI!!!

sobota, 17 października 2015

Sobotniości 42. tygodnia

Trochę już mnie już odrzuca od wyborczych treści, więc może rozpocznę muzyką. Pamięta ktoś niejakiego Janusza Gniatkowskiego i jego wielkie (zagraniczne) przeboje śpiewane po polsku. Pewno niektórzy tak. Znalazłem dziś w necie, szlagier nad szlagierami, w oryginale instumentalno gwizdany, ale Pan Janusz odważył się go zaśpiewać! Wyszło trochę dziwacznie, jednak posłuchać warto. Utwór z 1958, czyli z bardzo dobrego rocznika!



W najbliższym tygodniu spodziewać się należy nasilenia agresji ze strony odchodzącego w niebyt POtworka. Konwulsje będą jednak strasznie wrzaskliwe, zobaczą Państwo, zacznie się już od poniedziałku. Dlatego zamykam na trzy spusty internet z wiadomościami (kretyńskich stacji telewizyjnych i radiowych od lat już nie nie oglądam i nie słucham). Co wrażliwszym proponuję zrobić to samo, najzwyczajniej "szkoda nerw". Acha moją prognozę wyborczą wyblogowałem wczoraj i już jej zmieniał nie będę, niech się dzieje wola Nieba, będzie dobrze!

Na niwie pogodowej nie jest źle, co prawda za dwa tygodnie zmiana czasu i wtedy dopiero nam ściemnieje i pewno zawieje. Ja już za wczasu modlę się o bezśnieżną zimę. U nas nad morzem są na to duże szanse.

Na rynku paliw bryndza, baryłka podskoczyła i oscyluje na poziomie 50 USD, miejmy nadzieję, że to tylko chwilowe zawirowanie. Ruskich dodatkowo dobije zbrojna interwencja w Syrii, chociaż niektóre media ślinią się z zachwytu nad techniczną i logistyczną potęgą Sovietii. Przypominam, przypominam, to tylko pic z fotomontażem. Putin i Rosja w obecnym kształcie nie przetrwają do 7 listopada 2017.

Jeszcze buraczany ekskrement od wybornego w swej nieukrywanej wściekłości Lisa. Panu "Redaktorowi" w tym amoku puszczają nawet zwieracze, na swoim Twitterze wyzwał Łukasza Warzechę od BURAKÓW. No cóż jak się nie ma argumentów.




Najmocniejszy akcent tego tygodnia, dziadek Hugh Marston "Hef" Hefner (ur. 9 kwietnia 1926 r.) twórca Playboya w pierwszej połowie 2016, zaprzestanie publikacji nagich pań w swoim miesięczniku, STRASZNE!!! Ciekawe czy to z okazji swoich 90. urodzin? Skromnie powiem, jeśli tak się stanie, to Playboy padnie!!! Szkoda.

piątek, 16 października 2015

Sondaże wierutne sondaże!

Idiotyzm sondażowy osiągnął szczyt nieprofesjonalizmu. Tak naprawdę wiarygodne pozostają niepublikowane badania realizowane na zlecenie poszczególnych ugrupowań. Nam gawiedzi media robią wodę z mózgu, a sondażownie są aktywnym uczestnikiem kampanii wyborczej. Na czele tej listy, z dużą przewagą nad pozostałymi plasuje się rządowy CBOS. Jaki będzie wynik, znowu pokuszę się na wróżby korzystając z "osobistego nosa", taka metodologia nie jest wcale gorsza od urągających zdrowemu rozsądkowi badań "profesjonalistów".
Oczywiście mój barometryczny nos może jeszcze obniżyć lub podwyższyć szanse poniektórych ugrupowań, wszystko zależne jest od bardzo labilnej przedwyborczej sceny, jednak na dziś wygląda to tak.

Zwycięstwo PIS nie podlega dyskusji, bardzo istotna jest jednak jego skala. Wydaje się, że wynik będzie ponad 40 procentowy(hm a może to tylko moje chciejstwo).
Druga Platforma kompromitująco zawali i osiągnie wynik poniżej 20 procent. Skłaniałbym się nawet do wynikowego szoku w postaci 10 - 15 procent(jak wyżej w nawiasie).
Im gorszy wynik PO tym większa szansa dla "maluchów" Nowoczesna pl. z bólem ale wejdzie, poziom na granicy progu 5-6 procent.
PSL - bez pudła 6 - 7 procent, wiejscy działacze są bardzo skuteczni!
Kukiz - 5-7 procent, nie więcej.
Lewica, bez szans, Nowacka tylko chwilowo zadziałała jak powiew świeżości w tym smrodliwym komuszym stadku.
Pozostali na aucie.
Moje procenty ni jak nie składają się na sumę 100 procent, ale "nos" to nie komputer.

A kysz Joanno, a kysz!

Od kilku dni na moich ulubionych stronach internetowych grasuje obrazek podrasowanej Joanny Senyszyn. Nie dość że odmłodzona do niemożliwości, to jeszcze wystylizowana na diablicę. Wyskakuje systematycznie, a zwłaszcza na stronach prawicowych portali. Umyślny to zapewne wybieg marketingowy, tylko czy skuteczny? Pani Joanna, wojujący antyklerykał, z dużą dozą wiarygodności może kojarzyć się z Piekłem, jednak w tym przypadku odczuwam pewien dysonans poznawczy. Pani kandydatka, do kobiet urodnych nigdy nie należała. Swe braki zawsze nadrabiała tupetem i ekstrawagancją strojów, no cóż, to całkiem dobry sposób aby zabłysnąć! W czym widzę problem, ano w odwróconym portrecie Doriana Graya(swoisty Dorian Grey à rebours). Portret Joanny Senyszyn piekielnie różni się od oryginału! Pokuszę się na więcej, dysonans poznawczy może u potencjalnych wyborców(kiedy staną z kandydatką twarzą w twarz)wywołać szok i mocny zawód. Dodam, że Pani Joanna jeździ po Trójmieście dostawczakiem oblepionym diabelskimi plakatami i osobiście rozdaje ulotki, rozmawia z ludźmi!
Pani Joanno nie tędy droga, wystrasza Pani wyborców!

PS. Tak prawdę mówiąc, to nie wróżę Lewicy przekroczenia ośmio procentowego progu, odpadną!





"DORIAN GREY" à rebours
 
 
 

czwartek, 15 października 2015

Marsjanin w 3D

Ridley Scott, markowy Anglik z wielkim dorobkiem. Nie młody(ur. 1937), ale bardzo sprawny reżyser. Moje przygody z nim, to najpierw szokujący Obcy - ósmy pasażer Nostrormo (1978) z osamotnioną w kosmosie Sigourney Weaver. Potem Łowca Androidów(1982) z Harrisonem Fordem, oglądanym z kasety, następnie lata świetlne dalej, perfekcyjny Gladiator(2000) z ulubionym aktorem reżysera, Australijczykiem Russelem Crowe(świetna również muzyka!). W dorobku ma jeszcze wiele, wiele innych produkcji, ale pozostanę przy tych, moim zdaniem najlepszych.
Marsjaninem, Scott jak za najlepszych swoich filmów, powraca do tematyki SF, co prawda niezbyt odległej, bo podróże na Marsa to niedaleka przyszłość, dlatego więcej w nim realnej techniki niż naukowej fikcji, ale mimo to znowu przenosimy się w kosmos i ponownie dotykamy nieznanego. Film sprawny technicznie, koniecznie do obejrzenia w wersji 3D! Jak na współczesne standardy, okropnie długi, ponad 140 minut nie doliczając obowiązkowych przed seansowych reklam. Fabuła wydumana(scenariusz na podstawie powieści) i w sumie sprowadzająca się do starej dobrej hollywoodzkiej szkoły. Samotny i pozbawiony nadziei traper-osadnik walczący o przeżycie w bardzo nieprzyjaznych warunkach. Historyjka opowiedziana sprawnie, czyli bez efektu uciążliwości fotela kinowego(mimo ponad dwóch godzin siedzenia nic mnie nie uwierało i rzadko zmieniałem siedzącą pozycję). Muzyka, okropna, bo zmuszająca bohatera(Matt Damon) do słuchania najgorszych kawałków z lat 70. i 80.(no może z jednym wyjątkiem, ABBY). Zresztą tych melodii nie cierpiał również główny bohater, ale nie miał wyjścia. Efektowność widoków, w tym przypadku, horyzontów marsjańskich, kosmosu i statków kosmicznych, czyli to czego oczekujemy od filmów w 3D gorsza niż w Grawitacji. Chociaż w wersji fabularnej o wiele bardziej interesująca i ciekawiej opowiedziana. Podsumowując, film nie powala, na małym ekranie telewizora na pewno będzie zbyt długi, więc do kina pójść warto!

PS. Jeszcze dwie uwagi, po pierwsze zupełnie nieuzasadniony ukłon w stronę chińskiej (raczkującej przecież)kosmonautyki. Do niedawna w roli współeksploratorów kosmosu występowali Ruscy, ale cóż czasy mamy inne. Druga bardziej przyziemna sprawa, w filmie bardzo ważną wręcz kluczową rolę odgrywa pewne warzywo. Mam poważne wątpliwości, co do jego wartości odżywczych. Czyżby hodowcy tegoż, współfinansowali film? Zapewne!

środa, 14 października 2015

Dwa lata!

Dwa lata minęło od mojego pierwszego wpisu. Z tej okazji uraczę Państwa, a jakże, "twórczością poetycką"

Dwa lata wpisów, to już niemało!
Cztery "bruliony" się zapisało,
Nie drobnym maczkiem na kartce w kratkę,
Ale w Bloggerze mam swą zakładkę.

Dni już siedemset stukam w klawisze,
O sprawach różnych z zapałem piszę,
Są to w większości moje wrażenia,
Co komentują "wokół" zdarzenia.

Na obiektywizm się w nich nie silę,
Lecz opisuję emocji chwile.
Są to po prostu moje notacje,
Gdzie rejestruję własne frustracje!

Tak jak człek każdy, mam krąg wartości,
Których łamanie często mnie złości!
Na kartkach blogów więc to się mieści
I daję słowo NIE ZMIENIĘ TREŚCI!

Dla Czytelników, co śledzą wiernie,
Ślę swe ukłony, wdzięczny niezmiernie.
Za to, że czytać nie zaprzestali
Choć się czasami nieco zżymali!

PS. Na koniec rocznicowy bonus...link do pierwszego wpisu z 14 października 2013 r.

wtorek, 13 października 2015

Liczbowe różności

Trzynasty dzień miesiąca, jak zwykle najlepszy ze wszystkich, a gdyby jeszcze był piątek, to dopiero! Niestety październikowa trzynastka przypada we wtorek, ale też może być.
Magia liczb, czy każdy przywiązuje wagę do niej? Oczywiście że nie. Są jednak osobniki, takie jak ja, które mają swoje ulubione cyferki. Moja najważniejsza zasada, wszystko musi być nieparzyste, no może z wyjątkiem skarpetek i rękawiczek i butów. Szczęśliwe liczby to (7)SIEDEM i (13)TRZYNAŚCIE oraz oczko (21). Z lat kalendarzowych preferuję nieparzyste. Jasne, że nie ma w tym nic z magii, po prostu tak już mam i co mi kto zrobi.?! Jakich liczb unikam, oczywiście trzech szóstek! Ulubione lata z przeszłości, cała dekada 1970, czyli moja młodość! Lat w których nie chciałbym się urodzić, każdy rok przed i po moim urodzeniu, prawdopodobnie urodziłem się pod szczęśliwą gwiazdą. Najbardziej niespotykane zestawy liczb w których przyszło mi żyć, wszystkie lata XXI wieku układające się w piękne i systematyczne ciągi od 01.01.01 poczynając, a na 12.12.12 kończąc, takie zestawy zdarzają się nie często, bo raz na TYSIĄC LAT! Ich substytuty w postaci lat np. 2101, to już nie to! Najłatwiej zapamiętana data, oczywiście 1410, Bitwa pod Grunwaldem! Preferowana temperatura powietrza i wody w morzu i basenie 21 stopni C. Numer buta 9, numer dżinsów 33/34, numer........., no, no już wystarczy!
Uprzejmie dziękuję za uwagę i wielu najprzyjemniejszych liczb życzę!

poniedziałek, 12 października 2015

Zatroskana Matka Polka!

Kabarecik leci od samego poniedziałku, no bo w koło jest wesoło na ostatki rządów PO!



Jaki przekaz dziś gotuje,
Kopacz Ewa - Matka Polka?
Czas powstrzymać emigrację,
Co nas w PISu rządach spotka!

Córka Pani Premier -Kasia,
Tak szalenie się przejmuje,
Że jak PIS dojdzie do władzy,
Do Kanady emigruje!!!

Mama Ewa na to dictum,
Bardzo sprawą zatroskana,
Emigrację chce powstrzymać,
Mężnie idąc w ślad Rejtana!

Pani Ewo, dość obłudy,
Oraz fałszywej narracji!
Wszak to Donio młódź wygonił,
W poniewierkę emigracji!


Kłam, kłam, kłam, ciemny lud to kupi!

Odleciany temat Lisa na bieżący tydzień, to PISiory stoją u źródeł podsłuchów w Sowie. Oczywisty bezsens, bo gdyby tak było, Salon zmiażdżył by za to Kaczora już rok temu. Nie o lisiej paranoi jednak, ale o kompromitacji Anny Applebaum, żony Sikorskiego. Wychowana w Stanach córka magnata prasowego, laureatka Pulitzera, autorka Gułagu. Wydawać się mogło, rzetelność wyssany z dobrej amerykańskiej szkoły dziennikarstwa, a tu masz! Kobita operuje kłamstwem jak nie przymierzając Sovieci, straszny zawód i okropna nieprzyjemność. Czy standardy uczciwości już wszędzie zeszły na psy, no cóż, w dzisiejszych czasach, to zapewne bardzo naiwne pytanie! Czy to łgarstwo nie wpisuje się w całą serię nad aktywności, wydawało by się rozsądnych i stonowanych dotychczas osobników np. Balcerowicza. "Paranoidalnie" zapytam, czy w naszym kraju "ktoś" może stracić wpływy, więc sięga po ostatnie odwody? Karbonariusze jacyś, czy inny diabeł?


niedziela, 11 października 2015

Edward Hulewicz"Za Zdrowie Pań" - żyje i występuje!!!

Czy ktoś jeszcze pamięta Edwarda Hulewicza(ur. 1937)? Zapewne TAK, gwiazdor jednego przeboju AD.1974, zaśpiewał i wszedł do Panteonu peerelowskiej rozrywki, już wtedy nie był młokosem, miał 37 lat. Długowłosy, w smokingu i mocno pretensjonalny, całości "sznytu" dopełniały głupie ciemne okulary! TANDETA! Tak mówimy dzisiaj, ale czyż wtedy, Pan Edward nie był wzorem elegancji?!
Na mój gust, stanowił peerelowską odmianą enerdowskiego Franka Schöbela(chociaż nie dorównywał mu popularnością). Na marginesie obok Hulewicza, "znani i lubiani" soliści tamych lat, to Waldemar Kocoń i Krzysztof Cwynar - podobny styl, no może mniej cukierkowaty.
  
 
 
 
 
 
 
 
Jakież było moje zdziwienie, kiedy podczas wczorajszego (10.10.2015) jesiennego spaceru po Starej Oliwie, w oczy rzucił mi się plakat, a na nim!!! 
 
 
 
 
Pani Katarzyna Żak, to współczesna gwiazda serialu Ranczo(Solejukowa), ale trzeba przyznać że 77 latek (!!!) Edward, przynajmniej na plakacie prezentuje się bardzo młodzieńczo!
Koncert charytatywny, kto ciekaw niechaj się stawi w Sopocie! 
 
 

Komentarze spod...Newsweeka

Pan Redaktor Lis, przeszedł już wszystkie stadia cynizmu, jego ostentacyjne wręcz traktowanie swojej publiki jako ciemnej prymitywnej masy jest jego znakiem firmowym. No cóż wychodzi z założenia, kłam, przeinaczaj fakty, ciemny lud i tak to kupi. Ostatnio zabrał się za "sowie taśmy" , a jego interpretacja jest mniej więcej taka, PISiory za tym stoją, tylko prokuratura boi się temat drążyć. Prawda, że idiotyczne, bo gdyby tak było to od roku mielibyśmy sprawcę rozwałkowanego i podanego na talerzu z bigosem, szczawiem i mirabelkami!
A swoją drogą ciekawe, jak długo jeszcze bossowie Newsweeka będą trzymali u siebie tak nierzetelną personę. Może u nich liczy się tylko i wyłącznie efektywność finansowa, pożyjemy zobaczymy. Jeśli chodzi o mnie, to nie wróżę Lisowi długiego reaktorowania.

Jako ciekawostkę przytaczam kilka komentarzy czytleników spod "sowiego" artykułu Naczelnego, znamienne.


~Charakter i Honor :
~Charakter i HonorUżytkownik anonimowy

Dzień dobry, jak to wystękał w TOK FM naczelny propagandzista nijaki redaktor Lis " charakteru i honoru nie kupuje się w spożywczaku", a szkoda, bo może ów "zacny" publicysta i kierowana przez niego zgraja harcowników odwiedziła by spożywczak i nieco z tych przymiotów zaczerpnęła. Nie chcę się już znęcać nad naczelnikiem Lisem i pytać gdzie był jego charakter i honor jak "pogłębiał" relacje towarzyskie z przyjaciółką pani Kingi? A teraz do rzeczy...Detektyw Lis i zastępy jego propagandzistów utonęli w "odmętach szaleństwa" w "papierowym państwie" rażeni "kupą kamieni" Ich wynaturzenia , paranoje , fobie przekładają się na paniczny strach przed utratą lukratywnych stanowisk, medali zaszczytów. Za chwilę okaże się , że świat doskonale potrafi funkcjonować bez "gadzinówki" z Honorowym Liskiem na czele, że TV publiczna też jakoś sobie będzie musiała radzić bez pieniędzy za reklamy przed programem Lisienki.... Bo przecież "to telewizja zarabia na mnie" :) Wstyd panie Lis. Idz Pan lepiej do spożywczaka .Pozdrawiam

wczoraj 19:31 |
~III RP w ruinieUżytkownik anonimowy
 
do ~lis odleciał jak Adam M. z zakonnicą w ciąży przejechaną na pasach:
~lis odleciał jak Adam M. z zakonnicą w ciąży przejechaną na pasachUżytkownik anonimowy
30 minut temu użytkownik ~lis odleciał jak Adam M. z zakonnicą w ciąży przejechaną na pasach napisał


Co dzisiaj w programie Premier Ewy Kopacz?

1-Może zapyta znowu o kotleciki ?
2-Może pochwali sweterek ?
3-Może podróż Pendolino do Szydłowca?
4-Może będzie się bujać na linie?
5-Może przeskoczy Wisłę?
6-Może powalczy z drożdżówkami ?
7-Może przyjedzie
 
 

Jak ten GUS kłamie Pani Premier!
W ubiegłym roku w skrajnym ubóstwie żyło 7,4 proc. Polaków egzystujących w gospodarstwach domowych. To tyle samo ile w roku poprzednim - wynika z danych GUS.
Ale to tylko średnia dla całego kraju. Bo w aż połowie województw zamiast stabilizacji albo spadku skrajnej biedy mieliśmy jej wzrost.
Najwięcej niedostatku jest od lat w woj. warmińsko-mazurskim. W ubiegłym roku w tym regionie prawie 15 proc. ludności żyło w skrajnej biedzie - to aż dwa razy więcej niż przeciętnie w kraju.
Wydatki tych osób były mniejsze od minimum egzystencji ustalanego przez Instytut Pracy i Spraw Socjalnych. Obejmuje ono tylko takie wydatki, które pozwalają na zakup skromnego wyżywienia i utrzymanie bardzo małego mieszkania. Ale nie ma wśród nich na przykład kwot przeznaczanych na komunikację lub kulturę. W ubiegłym roku takie minimum dla jednoosobowego gospodarstwa wynosiło zaledwie 540 zł, a dla czteroosobowego (dwie osoby dorosłe i dwoje dzieci) - 1458 zł.
Skąd wysoki odsetek ubóstwa w Wielkopolsce? Choć region jako całość szczycił się w ubiegłym roku najmniejszym w Polsce bezrobociem, to w wielu powiatach było ono w grudniu bardzo wysokie - na przykład w powiecie konińskim stopa bezrobocia wyniosła 17,3 proc., w powiecie wągrowieckim 16 proc., a w powiecie złotowskim 15,1 proc.
A z badań GUS wynika, że to właśnie bezrobocie sprzyja powstawaniu biedy. W ubiegłym roku wśród gospodarstw domowych, w których przynajmniej jedna osoba była bez pracy, 15 proc. żyło w skrajnym ubóstwie, a gdy przynajmniej dwie osoby nie miały zajęcia - aż 33 proc.
Na biedę wpływ ma też poziom urbanizacji poszczególnych obszarów naszego kraju. Zasięg skrajnego ubóstwa na wsi (11,8 proc.) jest ponad dwukrotnie większy niż w miastach (4,6 proc.).
Pauperyzacji sprzyja również wykonywanie niskopłatnej pracy. To dlatego w regionach z najniższymi wynagrodzeniami biedy jest najwięcej. Wśród nich jest statystycznie zamożna Wielkopolska, w której PKB per capita jest o 8 proc. większy od średniej krajowej, ale wynagrodzenia są tam niższe od niej o ponad 10 proc.
 

sobota, 10 października 2015

Park Oliwski jesienią - sobota - 10.10.15

Park Oliwski nabrał kolorów jesieni, zbladły wdzięki kwiatowych klombów za to wystrzeliły w niebo bukiety tęczowych liści. Najciekawsze fotki zrobiłem w jego nowej części, gdzie po wiosennym otwarciu bardzo wiele się zmieniło. Skończono budowę, blaskiem świecą tam nowe budynki, a wokół nich również całe obejście. Obiektywnie mówiąc jest ładnie i reprezentacyjnie. Cały, teren zagospodarowała i nim zarządza prywatna firma budowlana Doraco. Dzięki nim zapyziałe i nie udostępniane zwiedzającym kwartały Parku rozkwitły pełna krasą. Brawo!

Fotki oddają klimat, jednak na zdjęciu wszystko wygląda bardziej elegancko, w rzeczywistości widać i czuć już jesień i płacz spadających liści oraz zwiędniętych kwiatów, cóż taka pora roku!

Stara część Parku w oddali dach Katedry Oliwskiej

Równo przystrzyżone alejki, norma

Srebrne "chojny" w starej części

Wchodzimy do otwartej wiosną 2015 nowej północno zachodniej części Parku










Powrót w znane od dziesiątków lat rejony, tutaj nic się nie zmieniło, ale trzymają prawie przedwojenna klasę, na głowę bijąc Łazienki! (Co prawda Oliwski jest ponad 10 krotnie mniejszy od Łazienek)









Sobotniości 41. tygodnia

Mroźno, ale pogodnie, dzisiejszy poranek otarł się o ZERO, jednak nie pada i nie wieje, a to jest najważniejsze!
Uciekający tydzień, to Kociołek na Powązkach, Cinkciarze III RP oraz GO WEST nowe hasło Platformy.
Zmarło się Stanisławowi Kociołkowi, twardogłowemu komuniście, pupilkowi Gomułki. Swego czasu był I Sekretarzem Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Gdańsku, a potem, pod koniec lat 60. awansował na urząd wicepremiera. Masakra Grudnia 70, zmiotła go z politycznej przestrzeni wraz z Wiesławem, ale wylądował miękko, zostając ambasadorem w Belgii. Pośrednio osobnik jest mi znany, bo w podstawówce, biologii uczyła mnie jego żona. Na kartach histori już na zawsze pozostanie Krwawym Kociołkiem - Katem Trójmiasta, tak uwieczniono go w ludowej balladzie. Czy naprawdę był winny, nie przypuszczam. Pamiętam jego telewizyjny apel do stoczniowców o powrót do pracy. Następnego dnia wojsko strzelało i zabijało na Grabówku. Podpuścili faceta, kazali przemówić i nawoływać do pokoju, a w tym samym czasie rozkaz o rozwałce wydawał Gomułka. Gorliwym wykonawcą masakrycznego polecenia był dowodzący przy stoczniowym wojskiem gen. Korczyński, ciemny typ, bandyta z Armi Ludowej. No cóż w świadomości ludowej to Kociołek, a nie Korczyński czy Gomułka, pozostanie zbrodniarzem, tak to już jest.
Kociołka pogrzebali na Powązkach, leżą tam też Gomułka i Korczyński, pochowani w nekropolii narodowej, miejscu wiecznego spoczynku naszych bohaterów. Czemu jednak tak się dzieje do teraz?! Korczyński, Gomułka, Bierut i inna pomniejsza czerwona swołocz grzebana tam w czasach PRL, to świadectwo czasu i objaw sowieckiego zniewolenia, kiedy to za bohaterów kazano nam uznawać oprawców. Jednak Wolna Polska istnieje już ponad 26 lat, a mimo to na Powązkach wciąż przybywa niegodnych tego miejsca grobów, dlaczego?! Nie wchodząc w szersze rozważania, widzę jedyne rozsądne rozwiązanie tej dziwnej funeralnej polityki III RP. Wyprowadzić aleję zasłużonych z Powązek w okolice Łączki(lub inne), gdzie spoczywają zakatowanie przez UB Bohaterowie. Niech sobie Kiszczak i kto tam jeszcze, zgodnie z obowiązującym prawem spoczną wśród swoich na Powązkach. Dla polskich patriotów należy wyznaczyć inne godniejsze miejsce.

Z cmentarza przejdźmy teraz w kabaretowe opary absurdu. Cinkciarz, synonim peerelowskiego handlarza walutą, najczęściej informatora SB. Wydawać by się mogło, że całe to towarzystwo od dziesiątków już lat(nomen omen) pochowane jest w kantorach i spokojnie obraca walutą, zdecydowanie odcinając się od swych esbeckich korzeni. Tak jest, jednak w tym tygodniu byliśmy świadkami odrodzenia się cinkciarstwa na miarę nowego tysiąclecia. Otóż dwaj byli prezydenci Polski, Lech Wałęsa i Bronisław Komorowski z lubością promowali za oceanem sieć polskich kantorów o wdzięcznej ksywce CINKCIARZ.PL Parafrazując klasyka, jaka Rzeczpospolita tacy Cinkciarze. Jednak złego słowa nie powiem, obaj mają pewne podstawy do tego honorowego tytułu, pierwszy z nich otarł się o esbecję nosząc nawet nobliwy pseudonim TW Bolek, a drugi, a drugi, no cóż, był jedynym posłem PO który z wielką determinacją bronił swoich znajomych i kolegów z niesławnej pamięci WSI. Historia zatoczyła koło i tym sposobem III RP doczekała się swoich Honorowych Cinkciarzy! Brawo Panowie, czeindż many?!

Ostatnia ciekawostka, wcale nie rozpropagowana w salonowych mediach. Kampania wyborcza, walka na hasła. Platforma z wielką pompą wyrusza dzisiaj w zachodnie rejony naszego kraju. Myśleli, myśleli no i wymyślili hasło na tę peregrynację, GO WEST! Prawda że ładnie i naprawdę europejsko? Szkopuł w tym, że go west, to angielski idiom który ni mniej nie więc oznacza śmierć, destrukcję! Proroctwo jakie, czy ki diabeł?

go west

1. (old-fashioned) if something goes west, it is destroyed or lost My watch went west when I accidentally dropped it on a concrete floor. That's my chance of seeing the game gone west!
2. (British & Australian old-fashioned) if someone goes west, they die He went west in a plane crash.



Na koniec info z kalendarza historycznego TVP, 10 października(czwartek)1968, wyemitowano pierwszy odcinek serialu Stawka większa niż życie.



piątek, 9 października 2015

Przeboje 1975

Rok 1975. W PRL. rok gierkowskiej zadyszki, ale też zachłyśnięcia się odrobiną luksusu. Ten luksus to pierwsze pralki automatyczne, ruskie i polskie telewizory kolorowe i np.magnetofony kasetowe, a w sferze medialnej, bardziej otwarte na Zachód audycje radiowe! Program którego dało się słuchać i który stanowił cząsteczkę, namiastkę innego świata, był tzw. UKF, czyli program III Polskiego Radia. W którymś z blogów pisałem o tym fenomenie, więc nie będę się powtarzał.




Do mych trójkowych wywodów dodam tylko, że program trzeci PR miał trzy etapy rozwoju.
Pierwszy najwspanialszy, w którym uczestniczyłem jako młodociany, namiętny słuchacz, to lata 70. Złoty Czasy UKF. zakończył stan wojenny 13 grudnia 1981 roku! Ze wspaniałego programu zawieszonego wraz z wprowadzeniem "wojny" i naprędce reaktywowanego w 1982 r. zostały popłuczyny, a w radiowym studiu zasiadły pozytywnie zweryfikowane mendy oraz sprawdzony ideologicznie młody narybek, to wtedy w przestrzeni medialnej po raz pierwszy zaistniała Monia Olejnik i Marek Niedźwiedzki. Trzeci program stanu wojennego miał według ideologów Jaruzelsko -Urbanowych stanowić substytut normalności dla młodych słuchaczy, zainfekowanych zefirkiem wolności lat 1980-81.
Przypomnę tylko, że w tamtych najgorszych dla Rozgłośni czasach, Naczelnym Trójki mianowano sprawdzonego ideologicznie towarzysza Andrzeja Turskiego(swoją drogą głos wybitnie radiowy i facet bardzo kulturalny). Przyznam się, słuchałem, ale to już naprawdę nie było to!!!
Trzeci i ostatni etap, trwający do dzisiaj, to wyścigi z komercją, czyli ujadającym RMFami i Zetkami oraz polityczne staczanie się na dno jednostronności politycznej, próbowałem słuchać, ale zbyt długo nie zdzierżyłem, po wyrzuceniu Krzysztofa Skowrońskiego moje ucho już tam nie trafia!

Nie o tym jednak, ale o przebojach 75. być miało! 

Oprócz UKF. wszyscy młodzi namiętnie słuchali wtedy RADIA LUXEMBURG! Przeboje i rytmiczni spikerzy nadawali ton tej rozgłośni, która stanowiła swoiste ciasteczko zza szyby, nieosiągalny w realu powiew ZACHODU!
Na codzień namiastką i dostarczycielem najnowszych przebojów był jednak program III Polskiego Radia, oraz jego uwielbiani przez wszystkich redaktorzy muzyczni. Od nich też przychodziły informacje o notowaniach światowych list przebojów oraz muzyka z nowiutkich płyt. Najnowsze utwory nagrywało się na kaseciaki i szpulowe Grundigi, bo muzyki nie przerywały wtedy reklamy. Warto wspomnieć, że płyty z zagranicznymi nowościami był prawie nie osiagalne i tylko redaktorzy muzyczni tacy jak Piotr Kaczkowski(ur.1946-największa trójkowa gwiazda tamtych lat), Witold Pograniczny(1940-2008), Marek Gaszyński(ur.1939), Wojciech Mann(ur.1948), czy specjalista od country Korneliusz Pacuda(ur.1943) "dostawali", przywozili je z Londynu i innych Ameryk! Przypomnę, że zachodnia płyta dobrego wykonawcy czy zespołu kosztowała wtedy horrendalnie drogo, nieraz nawet 1/3 pensji! Poniosło mnie i znowu się rozpisałem, a miało być krótko i na temat!!!Do rzeczy!!!

Poniżej lista największych przebojów roku 1975, nie odkrywałem Ameryki, ale skorzystałem z netu!
Dla wyjaśnienia dodam, że dołączone przeze mnie nagrania, to "mój osobisty TOP" utworów sprzed 40. lat!!!

Przedruk ze stony Nostalgicznie.pl (dla czytelności artykułu pogrubiłe najważniejsze)

Muzyka na świecie w 1975 roku 1975 roku to rok wielkich sukcesów zespołu Queen, ich nagrana pod koniec 1974 roku piosenka „Killer Queen” dotarł na drugie miejsce brytyjskiej listy przebojów. Wydają również jeden z najdroższych albumów w historii muzyki: A Night At The Opera. Zawierał on takie hity jak: „Bohemian Rhapsody”






i „Love of My Life” w wykonaniu Freddiego Mercurego. Do „Bohemian Rhapsody” Queen tworzy teledysk – jeden z pierwszych na świecie. Queen występuje pierwszy raz w USA, Japonii i Australii. W tym roku ABBA wydaje swój najlepszy album: ABBA, na którym są takie piosenki jak: „Mamma Mia”,




 „SOS”, „I Do, I Do, I Do, I Do, I Do” i „I’ve Been Waiting for You”. Utwory te przez długi okres czasu utrzymywały się na pierwszych miejscach europejskich list przebojów.
Zostaje wydany piętnasty studyjny album Boba Dylana Blood on the Tracks a on sam rozpoczyna Rolling Thunder Revue, słynne tournée. 
Powstają zespoły: Motörhead, Rainbow, Iron Maiden i Pere Ubu.
Grupa Sex Pistols gra swój pierwszy koncert. 
Najważniejsze z albumów wydanych w tym roku to:
Sabotage – szósty album grupy Black Sabbath,
Come Taste the Band zespołu Deep Purple (hit: „Comin’ Home”),
Forever, Michael – czwarty album Michaela Jacksona, z takimi przebojami jak: „One Day In Your Life” i „We’re Almost There”.
KISS wydają Dressed to Kill i Alive!, na których znalazły się między innymi: „Room Service”, „Hotter Than Hell” i „Rock Bottom”.
Kolejne ważne albumy z tego roku to:
Physical Graffiti – podwójny album brytyjskiego zespołu rockowego Led Zeppelin i
Wish You Were Here – album brytyjskiej grupy rockowej Pink Floyd.




Konkurs Piosenki Eurowizji, który odbył się w Sztokholmie zwyciężył zespół Teach-In z Holandii piosenką „Ding-a-dong”. - See more at: http://nostalgicznie.pl/przeboje-1975/#sthash.V9HEPwTM.dpuf

środa, 7 października 2015

Rutynowa histeria!

Dzisiaj ciąg dalszy histerii Kopacz, wrzask coraz mocniej pogrąża PO i  bezbłędnie uwiarygadnia opozycję. Naprawdę zachodzę w głowę, czemu nikt w Platformie jeszcze tego sobie nie uświadomił! No tak strategie medialne układa MISIO............ i bardzo dobrze, tak trzymać do samego końca! Przy tak fatalnie prowadzonej kampanii wynik może zatrzymać się na wysokości 10%!!!

I jeszcze "słodka cytata" z poniższego artykułu:
http://wpolityce.pl/polityka/267705-kopacz-jak-w-amoku-macierewicz-jest-groznym-fanatykiem-oni-strasza-pieklem-i-to-pieklo-chca-nam-zgotowac

Ewa Kopacz:
Ja wiem, że ten czas jest wyjątkowy. Jeśli słyszę, że będzie wybór między stagnacja a rozwojem, to chciałam się zapytać czy w ostatnich setkach lat odnotowano taki wzrost?
Mnie to przypomina, niesławnej pamięci przemówienia towarzysza Wiesława, który wciąż przyrównywał Polskę Ludową do Sanacyjnej i dziejów starszych, aż wzięli się za to kabareciarze i stworzyli parodię przemówienia Gomułki, a tam  leciało mniej więcej tak:

przed wojną na 1 ha przypadało 0 koma 0 traktora, a w roku bieżącym 0koma003. W sanacyjnej Polsce nie było żadnego telewizora, a obecnie mamy ich dziesiątki tysięcy. 

Czy widzą Państwo podobieństwo, bo ja tak!

I jeszcze parę kawałków z kabaretowego Gomułki:

Przed wojną staliśmy na skraju przepaści, a teraz uczyniliśmy poważny krok na przód.
Z okazji 20. lecia Polski Ludowej, nie wykonaliśmy takich oto zaplanowanych zobowiązań jak:
- zrównanie chłopa z ziemią,
- dodanie do polskiego hymnu słowa dlaczego.
- oraz zmiany flagi narodowej, która będzie wyglądać tak, na biało czerwonym tle goły tors robotnika, nad głową młot, pod szyją sierp, a w oczach gwiazdy!
Nie będziemy sprzedawać rowerów pancernych Bundeswerze!!!

Na koniec komentarz do dzisiejszej histerii medialnej, sterowanej przez PO.
 
Pan Antoni w Ameryce,
Nie pomylił się zbyt wiele.
Krewną Tuska nie jest STASIa,
Wszak za ciotkę ma ANGELĘ!!!

Pan Stanisław był pierwszy!

Proszę Państwa pierwszym piewcą miasta nad rzeką...???...Brdą, był najlepszy polski reżyser komediowy, Stanisław Bareja. Mistrzowski dialog Jerzego Duszyńskiego z Januszem Gajosem jako kierownikiem sklepu SAM, przeszedł do annałów i jest klasykiem. Przypomnę tylko, że to tam, a nie jak sugerują niektórzy u Jana Vincenta w kampanii wyborczej, Bydgoszcz zaistniała jako miasto godne mediów. Na odchodnym, czyli rzutem na taśmę, obecna Pani Premier dołączyła do grona piewców tego zacnego grodu!


https://www.youtube.com/watch?v=3l9RgtWJnRg




Dopiero w dziesiątki lat później, twórczo do zagadnienia podszedł niedoszły poseł ziem bydgoszczańskiej Jan Vincent Rostowski, a klamrą całość spięła, Pani Premier Kopacz!


wtorek, 6 października 2015

Cinkciokabarecik!

I jak tu nie pisać! Jeden dzień przerwy i znowu KABARET!



Bronisław Bul idzie w ślady Wałęsy i w nosie ma godność oraz wzgląd na urząd jaki jeszcze niedawno piastował! Tylko forsa liczy się... . Wałęsa swoimi światowymi foto relacjami od dawna zawstydza i budzi litość. Od dziś, można śmiało powiedzieć, że dochował się wreszcie godnego następcy!

To naprawdę nie jest fotomontaż:-)))


Za plecami Cinkciarz, a w dłoniach koszulka z napisem BULL, piękne! Hm, a może to jednak autoironia:-)))

Bolek z Bulem wyruszyli,
Wprost na podbój Ameryki!
A że nie są w ciemię bici,
To za rogi wzięli Byki!

Zarobili na tym nieco,
Od polskiego donatora
Co handluje walutami,
No i robi za sponsora.

Ex Panowie Prezydenci,
Raźno kantor lansowali
Za plecami Cinkciarz.pl
Z frontu Bulls'ów zachwalali!

Porąbane dwie pierdoły,
Co z godnością się minęły,
Bronek siebie sparodiował!
Nad Wałęsą wciąż płaczemy!(ze śmiechu)

http://niezalezna.pl/71605-tak-komorowski-z-walesa-bawili-sie-w-usa-kulisy-koszulkowej-kompromitacji-zdjecia





niedziela, 4 października 2015

Niedzielności 40. tygodnia

Rajd Korsyki, kolejne zmagania mojego "faworyta" Roberta. Niestety wczoraj pękły mu dwie opony jedna po drugiej i  do punktowej rywalizacji już nie dojedzie(miejmy nadzieję że dzisiaj dojedzie do mety bez dachowania!). Fenomen naszych internetowych wiadomości sportowych polega na przemilczaniu informacji o nieudanych zmaganiach Kubicy jak również wyolbrzymianiu wyników przeciętnych. No cóż wyczuwam w tym rękę ważnego sponsora, czyli Lotosu. Aby odnaleźć poniższą info musiałem się ostro naklikać!




W Londynie, boje rugbystów w Pucharze Świata weszły już w ciekawszą fazę, niestety na naszych polskich stronach sportowych to wielkie wydarzenie prawie nie istnieje! Poniekąd rozumiem, w końcu ilu mamy w kraju miłośników rugby? Trochę szkoda, bo impreza o miliardowym zasięgu i bardzo ciekawa. Mecze na Polsat Sport Extra HD.


Wyszło szydło z worka, Angela za swoją życiową głupotę i pociągnięcie Bundesrepubliki w przepaść zapewne zostanie uhonorowana pokojowym Noblem. Lewaccy terroryści wspierani przez goszystowskie media nie zasypują gruszek w popiele i młotkują obywateli europejskich państw, ZGROZA!!!
Powie ktoś, jak tak może być, przecież to terror mniejszości nad większością! Niestety żyjemy w czasach lewackiego terroru, gdzie tzw. elity narzucają swoją wolę stumanionym i stłamszonym narodom, patrz Niemcy, Francja, Włochy. Dzielnie bronią się Węgry, Czechy, miejmy nadzieję że Polska też powstanie z kolan! Jako zwolennik spiskowych teorii dziejów, wietrzę w tym wszystkim wielki wpływ Karbonariuszy! Oderwanie naszej cywilizacji od chrześcijaństwa jest głównym celem lóż masońskich.




Na koniec, bardzo istotne odkrycie z dziedziny profesora Niesiołka, a więc entomologii. Bardziej konkretnie z życia i zachowań muszek owocówek(łac. Drosophila)!
Wczorajsza impreza, na stole dwa rodzaje alkoholu wódka (Krupnik) i szkocka(Ballantine's), bardzo ważne, oba trunki rozcieńczone Coca Colą w proporcjach 1-4. W ciągu dwóch godzin obserwacji stwierdzono następującą prawidłowość. Muszki owocówki gremialnie "atakowały" szklankę ze szkocką, ani jedna nie pojawiła się w okolicach wódczanego drinka. Wniosek badawczy do wykorzystania, bez jakichkolwiek pretensji autorsko - naukowych. Panie Stefanie, owocówki preferują Scotch'a, czyli rudą na myszach! Ponadto dodatkowo bonus w postaci linka, ciekawe, ciekawe, ciekawe!





sobota, 3 października 2015

"Czas Wrzeszczących Staruszków"- parafrazując Ziemkiewicza!

Imiennik Niesiołka, Stefan Bratkowski, onegdaj działacz reformator PZPR, a w stanie wojennym opozycjonista, Honorowy Prezes SDP. Powie ktoś, zasłużony i leciwy więc nobliwy i piedestałowy. Tak wszystko się zgadza, jeno odbiło "dziadu" na starość. Nie dość że zasłyną z obsobaczania swojej osiedlowej kioskarki za eksponowanie nieprawomyślnej prasy (Gazeta Polska, W Sieci, Do Rzeczy), to ostatnio dał głos w Wyborczej. Konstatując ni mniej ni więcej, że jak PiS dojdzie do władzy to będziemy mieli początek końca naszej CYWILIZACJI. Odbiło dziadowi dokumentnie, jak słusznie zauważył w swojej książce Rafał Ziemkiewicz mamy czasy Wrzeszczących Staruszków. Takim był samonakręcający i opluwający się "profesor" Bartoszewski, takim jest Niesiołek i Waldi Kuczyński, do Tworek kwalifikuje się również Pan Reżyser Kuc(dla dodania splendoru zmienił nazwisko na Kutz). Do tego grona jak najbardziej pasuje Stefanek B. Żałosne i kompromitujące się staruchy, samoodzierające się z godności i szacunku. Swoista przestroga dla nas trochę młodszych, patrzmy na tę trzódkę i módlmy się aby nas Pan Bóg starczą demencją nie pokarał.



PS. Pana Redaktora Stefana Bratkowskiego słuchałem i oglądałem na paździenikowych Tygodniach Kultury Katolickiej organizowanych w Gdańsku(ale pewnie i w całym kraju) w najczarniejszych latach stanu wojennego. Pan Stefan opowiadał wtedy o swojej wizji jaką była myśl o tzw. finlandyzacji Polski. Idea fix i nic poza tym, ale chłonęło się go z zapartym tchem, jako swoiste odreagowanie, miażdżącej mentalnie i materialnie otaczającej rzeczywistości.
Jeden obrazek utkwił mi w pamięci. Zawsze takie spotkania nagrywałem na "kaseciaku", aby móc je potem odtworzyć, Babci, Dziadkowi, znajomym. Zawsze też po wykładzie, pogadance podchodziłem do wykładowcy aby zamienić z nim kilka słów, podziękować za przekaz oraz poprosić o autograf na nagranej kasecie. Wcześniej nikt mi nie odmawiał. Np. do dzisiaj mam taśmę z autografem Jacka Fedorowicza. Pan Bratkowski był jedynym który grzecznie ale stanowczo odmówił. Nie pamiętam już czym to argumentował, ale od tej pory zacząłem podchodzić do niego z pewnym dystansem. Powie ktoś dziwaczne uprzedzenie. Nie zgodzę się, coś w tego rodzaju zachowaniu jest nienaturalnego i dziwnego, czyżby bał się autoryzować swój własny przekaz? Impresja, mało istotne wspomnienie, ale też zapis utrwalonej chwili, którą do dzisiaj doskonale pamiętam.

piątek, 2 października 2015

2 paździenika 1962

To był wtorek, sprawdziłem w kalendarzu - pierwsza emisja dobranocy z Jackiem i Agatką. Miałem wtedy 4 lata, więc kształtowały mnie takie programy(tego konkretnego dnia oczywiście nie pamiętam). Muszę przyznać, że Jacek z Agatką i Panią Wandą Chotomską jako ich sąsiadką, do moich ulubionych rozrywek nie należał.






Swego czasu pamiętałem cały tygodniowy "rozkład" dobranocy. W poniedziałek, Gąska Balbinka, we wtorek JiA, we środę chyba Bolek i Lolek(?), we czwartek znowu JiA, piątek Miś z okienka, soboty i niedzieli nie pomnę!




Generalnie program dla dzieci na zakończenie dnia nazywał się DOBRANOC, który ktoś po kilkunastu latach zmienił na infantylnie brzmiącą Dobranockę! Ja w każdym razie dzieciństwo spędziłem przy DOBRANOCY!
Porzućmy semantykę i wróćmy do wspomnień. Telewizor był w domu od 1960 roku, wtedy niewielu je miało! Sąsiedzi przychodzili do nas na co ciekawsze programy, na przykład na czwartkową Kobrę.



Można powiedzieć, że należę do pierwszego telewizyjnego pokoleniem Polaków!!!
Pionierzy jak zwykle mają ciężko, telewizor był malutki i ruski, nazywał się Rubin 102. Program oczywiście jeden i do tego obraz czarno biały! Filmów do oglądania jak na lekarstwo, a jeśli czasem zdarzyło się coś dobrego, to Rodzice wyganiali, bo dla dorosłych. Powiem Państwu, lekko nie było! Najlepsze do oglądania, oczywiście westerny z niezapomnianym Janem Suzinem w tle, ech teraz już takich "czytaczy" nie ma! Mimo to szczęście od Boga, że nam wciąż filmów nie dubbingują, bo bym nie zdzierżył. Chociaż, chociaż nie wiadomo, czy przypadkiem Matka Unia nie wprowadzi takiego nakazu, a kto ich tam wie!



Jako łaknące nowoczesnej rozrywki pacholę, z dużą łapczywością chłonąłem dziecięce i młodzieżowe programy. W poniedziałek, Zwierzyniec z Michałem Sumińskim w roli świetnego opowiadacza, ale nie on był najważniejszy. Na zakończenie audycji "leciały" kreskówki! Pies Huckelberry, Kot Jinx z Pixi i Dixi oraz Misio Yogi.


We wtorek jakiś badziew, nawet nazwy nie zapamiętałem. W środę posucha, za to w czwartek sam miód, słynny Ekran z Bratkiem. I znowu wisienką na torcie nie był środek, ale zakończenie w postaci serialu, a przewinęło się ich kilka. Zorro, Robin Hood, Ivanhoe, Wilhelm Tell, Tiri Śmiałek(ten od procy)i pewnie wiele innych których już dziś nie pamiętam.
 



Piątek coś marnego. No a sobota i niedziela, to film i to nieraz AMERYKAŃSKI! Czekało się na to cały tydzień!
W tym ferworze zapomniałem o jakże ważnej ikonie programów telewizyjnych dla młodocianych, o Adamie Słodowym! Czy Słodowy występował w Ekranie z Bratkiem, czy też w innym programie? Pamięć ulotną jest niestety! Nieważne, chodzi o treść. Pan Słodowy ze swoją nieodłączną strzałką - wskaźnikiem(własnej roboty!)prowadził mini programik Zrób to sam. Każdego tygodnia objaśniał jak skonstruować ciekawą zabawkę, pomoc naukową, przedmiot użytkowy. Na koniec każdego programu wyciągał spod stołu gotowy obiekt(to mnie zawsze bulwersowało). Próbowałem wielokrotnie zbudować konstrukcje Pana Słodowego, ale niestety cierpliwości i umiejętności nie stało, zawsze coś spieprzyłem!

Reasumując te zainspirowane Jackiem i Agatką wspomnienia, autorytatywnie stwierdzam, że jestem z pokolenia jednoprogramowców. Dzieciństwo minęło nam przy jednym czarno białym programie i jednym w tygodniowu, porządnym filmie! Drugi program Telewizji Polskiej to już początek lat 70. czyli lata nastoletnie, a pierwszy kolor na ekranie telewizora, do już dorosłość.
Acha, my jednoprogramowcy najbardziej nienawidziliśmy ruskich filmów, których w ramówce była cała masa, oraz periodycznych zjazdów i plenów PZPR, bo wtedy zamiast normalności nadawali non stop przemawiające głowy(HORROR)!!! Tak naprawdę nie mieliśmy łatwo, ale może dlatego bardzo mało z nas daje się omotać dzisiejszej o wiele gorszej medialnej propagandzie!!!

I to by było na tyle!

PS. Załączone filmiki są z You Toube, ale zapewne nie wystartują, dlatego zainteresowanych zapraszam do źródeł czyli YT!

czwartek, 1 października 2015

Październikowo i jesiennie

Tak jakoś z październikiem mnie naszło. Dwa "moje osobiste", chociaż mocno podkreślę do miłośników poezji nie należę!


C.K. Norwid - Tęskno mi Panie…







Adam Mickiewicz - Pan Tadeusz - Epilog
 

O tem-że dumać na paryskim bruku,
Przynosząc z miasta uszy pełne stuku
Przekleństw i kłamstwa, niewczesnych zamiarów,
Zapoznych żalów, potępieńczych swarów!

Biada nam zbiegi, żeśmy w czas morowy
Lękliwe nieśli za granicę głowy!
Bo gdzie stąpili, szła przed nimi trwoga,
W każdym sąsiedzie znajdowali wroga,
Aż nas objęto w ciasny krąg łańcucha,
I każą oddać co prędzej ducha.

A gdy na żale świat ten nie ma ucha!
Gdy ich co chwila nowina przeraża,
Bijąca z Polski jak dzwon ze smetarza,
Gdy im prędkiego zgonu życzą straże,
Wrogi ich wabią zdala jak grabarze!
Gdy w niebie nawet nadziei nie widzą!
Nie dziw, że ludzi, świat, siebie ohydzą
Że utraciwszy rozum w mękach długich,
Plwają na siebie i żrą jedni drugich.

Chciałem pominąć, ptak małego lotu,
Pominąć strefy ulewy i grzmotu
I szukać tylko cienia i pogody,
Wieki dzieciństwa, domowe zagrody...

Jedyne szczęście, kto w szarej godzinie
Z kilku przyjaciół usiadł przy kominie,
Drzwi od Europy zamykał hałasów,
Wyrwał się z myślą ku szczęśliwszym czasóm
I dumał, myślił o swojej krainie.

Ale o krwi tej, co się świeżo lała,
O łzach, któremi płynie Polska cała,
O sławie, która jeszcze nie przebrzmiała!
O nich pomyślić nie mieliśmy duszy...
Bo naród bywa na takiej katuszy,
Że kiedy zwróci wzrok ku jego męce,
Nawet Odwaga załamuje ręce.

Te pokolenia żałobami czarne,
Powietrze tylu klątwami ciężarne,
Tam mysli nie śmiała zwrócić lotów
W sferę, okropną nawet ptakom grzmotów.

O Matko Polsko! ty tak świeżo w grobie
Złożona - niema sił mówić o tobie!
Ach, czyjeż usta śmią pochlebiać sobie,
Że dzisiaj znajdą to serdeczne słowo,
Które rozczula rozpacz marmorową,
Które serc wieko podejmie kamienne,
Rozwiąże oczy tylą łzą brzemienne,
I sprawia, że łza przystygła wypłynie?
Nim się te usta znajdą, wiek przeminie.

Kiedyś - gdy zemsty lwie przehuczą ryki,
Przebrzmi głos trąby, przełamią się szyki,
Gdy wróg ostatni wyda krzyk boleści,
Umilknie, światu swobodę obwieści,
Gdy orły nasze, lotem błyskawicy,
Spadną u dawnej Chrobrego granicy,
Gdy ciał podjedzą i krwia całe spłyną,
I skrzydła wreszcie na spoczynek zwiną!-
Wtenczas, dębowem liście uwieńczeni,
Rzuciwszy miecze, siądą rozbrojeni!
Rycerze nasi! zechcą słuchać pieśni!
Gdy świat obecnej doli pozazdrości,
Będą czas mieli słuchać o przeszłości!
Wtenczas zapłaczą nad ojców losami
I wtenczas łza ta ich lica nie splami.

Dziś dla nas, w świecie nieproszonych gości,
W całej przeszłości i w całej przyszłości
Jedna już tylko jest kraina taka,
W której jest trochę szczęścia dla Polaka,
Kraj lat dziecinnych! On zawsze zostanie
Święty i czysty, jak pierwsze kochanie,
Niezaburzony błędów przypomnieniem,
Niepodkopany nadziei złudzeniem,
Ani zmieniony wypadków strumieniem.
Gdziem rzadko płakał, a nigdy nie zgrzytał,
Te kraje radbym myślami powitał,
Kraje dzieciństwa, - gdzie człowiek po świecie
Biegł jak po łące, a znał tylko kwiecie
Małe i piękne, jadowite rzucił,
Ku pożytecznym oka nie odwrócił.

Ten kraj szczęśliwy, ubogi i ciasny!
Jak świat jest boży, tak on był nasz własny!
Jakże tam wszystko do nas należało,
Jak pomnim wszystko, co nas otaczało:
Od lipy, która koroną wspaniałą
Całej wsi dzieciom użyczała cienia,
Aż do każdego strumienia, kamienia,
Jak każdy kątek ziemi był znajomy
Aż po granicę, po sąsiadów domy!

I tylko krajów tych obywatele
Jedni zostali wierni przyjaciele,
Jedni dotychczas sprzymierzeńcy pewni!
Bo któż tam mieszkał? - Matka, bracia, krewni,
Sąsiedzi dobrzy. Kogo z nich ubyło,
Jakże tam o nim często się mówiło,
Ile pamiatek, jaka żałość długa,
Tam, gdzi do pana przywiążańszy sługa,
Niż w innych krajach małzonka do męża,
Gdzie żołnierz dłużej żałuje orężą,
Niż tu syn ojca; po psie płaczą szczerze
I dłużej, niż tu lud po bohaterze.

I przyjaciele wtenczas pomogli rozmowie
I do piosnki rzucali mnie słowo za słowem,
Jak bajeczne żórawie nad dzikim ostrowem,
Nad zaklętym pałacem przelatując wiosną,
I słysząc zaklętego chłopca skargę głośną,
Każdy ptak chłopcu jedno pióro zrucił,
On zrobił skrzydła i do swoich wrócił.

O, gdybym kiedy dożył tej pociechy,
Żeby te księgi zbłądziły pod strzechy,
Żeby wiesniaczki, kręcąc kołowrotki,
Gdy odśpiewają ulubione zwrotki
O tej dziewczynie, co tak grać lubiła,
Że przy skrzypeczkach gąski pogubiła,
I o tej sierocie, co piękna jak zorze,
Zaganiać gąski szła w wieczornej porze,
Gdyby też wzięły nakoniec do ręki
Te księgi proste jako ich piosenki!

Tak za dni moich, przy wiejskiej zabawie,
Czytano nieraz pod lipą na trawie
Pieśń o Justynie, powieść o Wiesławie.
A przy stoliku drzemiący pan włodarz,
Albo ekonom, lub nawet gospodarz,
Nie bronił czytać, i sam słuchać raczył,
I młodszym rzeczy trudniejsze tłumaczył,
Chwalił piękności, a błędom wybaczył.

I zazdrościła młodzierz wieszczów sławie,
Która tam dotąd brzmi w lasach i w polu,
I którym droższy niż laur Kapitolu
Wianek rękami wiesniaczki osnuty,
Z modrych bławatków i zielonej ruty...