Imiennik Niesiołka, Stefan Bratkowski, onegdaj działacz reformator PZPR, a w stanie wojennym opozycjonista, Honorowy Prezes SDP. Powie ktoś, zasłużony i leciwy więc nobliwy i piedestałowy. Tak wszystko się zgadza, jeno odbiło "dziadu" na starość. Nie dość że zasłyną z obsobaczania swojej osiedlowej kioskarki za eksponowanie nieprawomyślnej prasy (Gazeta Polska, W Sieci, Do Rzeczy), to ostatnio dał głos w Wyborczej. Konstatując ni mniej ni więcej, że jak PiS dojdzie do władzy to będziemy mieli początek końca naszej CYWILIZACJI. Odbiło dziadowi dokumentnie, jak słusznie zauważył w swojej książce Rafał Ziemkiewicz mamy czasy Wrzeszczących Staruszków. Takim był samonakręcający i opluwający się "profesor" Bartoszewski, takim jest Niesiołek i Waldi Kuczyński, do Tworek kwalifikuje się również Pan Reżyser Kuc(dla dodania splendoru zmienił nazwisko na Kutz). Do tego grona jak najbardziej pasuje Stefanek B. Żałosne i kompromitujące się staruchy, samoodzierające się z godności i szacunku. Swoista przestroga dla nas trochę młodszych, patrzmy na tę trzódkę i módlmy się aby nas Pan Bóg starczą demencją nie pokarał.
PS. Pana Redaktora Stefana Bratkowskiego słuchałem i oglądałem na paździenikowych Tygodniach Kultury Katolickiej organizowanych w Gdańsku(ale pewnie i w całym kraju) w najczarniejszych latach stanu wojennego. Pan Stefan opowiadał wtedy o swojej wizji jaką była myśl o tzw. finlandyzacji Polski. Idea fix i nic poza tym, ale chłonęło się go z zapartym tchem, jako swoiste odreagowanie, miażdżącej mentalnie i materialnie otaczającej rzeczywistości.
Jeden obrazek utkwił mi w pamięci. Zawsze takie spotkania nagrywałem na "kaseciaku", aby móc je potem odtworzyć, Babci, Dziadkowi, znajomym. Zawsze też po wykładzie, pogadance podchodziłem do wykładowcy aby zamienić z nim kilka słów, podziękować za przekaz oraz poprosić o autograf na nagranej kasecie. Wcześniej nikt mi nie odmawiał. Np. do dzisiaj mam taśmę z autografem Jacka Fedorowicza. Pan Bratkowski był jedynym który grzecznie ale stanowczo odmówił. Nie pamiętam już czym to argumentował, ale od tej pory zacząłem podchodzić do niego z pewnym dystansem. Powie ktoś dziwaczne uprzedzenie. Nie zgodzę się, coś w tego rodzaju zachowaniu jest nienaturalnego i dziwnego, czyżby bał się autoryzować swój własny przekaz?
Impresja, mało istotne wspomnienie, ale też zapis utrwalonej chwili, którą do dzisiaj doskonale pamiętam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz